środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 04- We Are Young

*Louis 
 N-niie…nie mogę w to uwierzyć. Oni spotykają się na poważnie. Nie wiem, dlaczego, ale czuję coś w środku mnie, zazdrość, być może? Hazza jest mój, on jest MOIM Haz. Nagle jakaś babcia wpada w nasze życie i zabiera go ode mnie? Huh, nie! Nie mogę na to pozwolić. Jednak problem w tym, że to już się stało.
Próbowałem uśmiechać się dla nich, i na szczęście, oni odwzajemniali uśmiech. Przytuliłem Hazzę i oczywiście, starałem się być uprzejmy dla Flack,  jednak tylko skinąłem głową. Czułem łzy w moich oczach, które starały się wydostać, więc wybiegłem na zewnątrz. Nikt nie może zobaczyć, że płaczę, zwłaszcza, jeśli jest to Harry. Biegłem i biegłem, a łzy spływały w dół mojej twarzy.
Biegłem kilka minut, dopóki nie poczułem, że dłużej już nie mogę i opadłem z sił na ziemię. Ludzie przechodzili obok mnie, jednak wcale mnie to nie ruszało. Po prostu płakałem i płakałem, nie wiedząc, co robić. Oczywiście bieganie, choć nie wiem jak daleko bym pobiegł, nie sprawi, że problem magicznie zniknie, bądź w końcu rozwiąże się sam.
Wtedy poczułem kogoś, kto poklepał mnie po plecach. Spojrzałem w górę i stała tam najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem. Uśmiechnęła się i pomogła mi wstać. Boże, muszę wyglądać jak chodzące nieszczęście. Zachichotała jak mała dziewczynka, co było po prostu urocze.
- Eleanor. - powiedziała. - Eleanor Calder. - wyciągnęła rękę, a ja ją uścisnąłem, mówiąc.
- Louis Tomlinson. - zaśmiała się i powiedziała - Tak, głupku. Wiem, kim jesteś.
Przez chwilę zastanawiałem się, skąd zna moje imię. Wtedy przypomniałem sobie, One Direction. Czasem jestem bardzo głupi.
Zaśmiałem się również i powiedziałem: ” Oh, tak. Czasami o tym zapominam.’
- Jeszcze nie przyzwyczaiłeś się do popularności? - potrząsnąłem głową.
- Nie, jeszcze nie. Więc, Eleanor, chcesz napić się kawy czy coś? - skinęła głową i poszliśmy do Starbucks’a.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, zjedliśmy, i spędziliśmy najlepszy czas w swoim życiu. Była już druga nad ranem, i biorąc pod uwagę, że jest niebezpiecznie na ulicach, odprowadziłem ją do jej domu.
- Więc Louis, sądzę, że to na tyle?  - powiedziała stojąc przed swoim domem.
- Umm, tak, tak sądzę. Oh, tak przy okazji, tutaj jest mój numer. - wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy się.
Przyjechałem do domu 15 minut później. Otworzyłem drzwi i powiedziałem ‘cześć’, oczekując kogoś, kto mnie przywita, lecz zamiast tego zobaczyłem czterech chłopaków, którzy wstali i jedną kobietę, jedną Caroline Flack, która spoglądała na mnie, wciąż siedząc, wszyscy ze zmieszanym wyrazem twarzy. Poczułem ponownie złość i zazdrość, i miałem coś powiedzieć, ale Harry mnie uprzedził.
-Ty… - Harry zaczął iść w moim kierunku, jak zombie. Jego oczy są czerwone, jego włosy potargane, skóra blada. To straszne. Zamknąłem drzwi i zdjąłem buty.
- GDZIEŚ TY DO CHOLERY BYŁ?  MARTWILIŚMY SIĘ! CO? WYTŁUMACZ SIĘ TOMLINSON! JEST JUŻ 02:30 NAD RANEM I TAK PO PROSTU MÓWISZ CZEŚĆ? POSTRADAŁEŚ ZMYSŁY? - odskoczyłem, zszokowany jego postawą. Jednak uśmiechnąłem się tylko i powiedziałem: 
-Jezuu, wyluzuj Hazz. Teraz jestem tutaj. Przepraszam. Raany. - podszedłem do niego by go przytulic, ale zamiast tego, odepchnął mnie i poszedł do swojego pokoju. Caroline poszła za nim. Oh, biedny mały zagubiony szczeniak.
Westchnąłem i poszedłem do kuchni napić się trochę wody. Już miałem iść spać, kiedy zobaczyłem resztę chłopaków nadal w salonie, wciąż stojąc, z szokiem wypisanym na ich twarzach.
 -Co?
-Co to było? - oczywiście Liam musiał być pierwszym, który zareaguje.
-Co było, co?
- To! Lou, dlaczego zachowujesz się w ten sposób?
-Li, jak się zachowuję?
-Jak dupek. - byłem zaskoczony, tym, co Zayn powiedział, który teraz wpatrywał się w podłogę. I powiedział to z cichym głosem, nieco powoli, co chyba bardziej mnie zaskoczyło. Spojrzałem na resztę chłopców i zobaczyłem, że również wpatrują się w Zayn’a. Zayn spojrzał na nich i wzruszył ramionami.
- Co? Jest nim. - spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Myślę, że to nieprawda Zayn.
Zayn miał zamiar kłócić się z Niall’em, ale ten posunął się dalej.
- …ale poważnie, Lou. Jeśli nie jesteś w porządku z relacją pomiędzy Harry'm i Caroline, nie musisz sprawiać byśmy się o Ciebie martwili. Mogłeś odpisać nam lub odpowiedzieć na jedno z naszych połączeń.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni, i co tam było. 45 wiadomości i ponad 50 nieodebranych połączeń. Woah.
- Oh, to, um, przepraszam chłopaki. Miałem wyciszony telefon. Byłem na randce.
- erm, byłeś na randce?  - odwróciłem się i zobaczyłem Harry’ego stojącego tuż przede mną.- Ty…byłeś na randce? Do 2 nad ranem? - zapytał ponownie. Nie powiedziałem tego wystarczająco jasno?
- Um, tak, Haz. A teraz, jeśli nie macie nic przeciwko chłopaki, zamierzam pójść spać.
- Jak ma na imię?- ten sam głęboki głos odezwał się ponownie.
- Eleanor Calder. Jeszcze jakieś pytania od moich rodziców?
Jestem już dorosły. Dlaczego muszą zachowywać się jak moi rodzice? I na miłość marchewek, jestem najstarszy tutaj.
Widząc, że nie mają więcej nic do powiedzenia, wszedłem na górę do mojego pokoju. Włączyłem muzykę z mojego iPod’a za pomocą słuchawek, i zamknąłem się na zewnętrzny świat.

*Harry 

Chłopcy właśnie opuścili nasz dom, mówiąc, że potrzebujemy trochę czasu razem i spokoju. Poszedłem do swojego pokoju i zobaczyłem Caroline. Cholera, ona wciąż tu jest. Zapomniałem.
- Hej, skarbie.
- Uh… tak…cześć.
- Oh, mój mały chłopiec jest chory?
Wzdrygnąłem się na słowo ‘chłopak’. Od kiedy to byłem jej ‘chłopakiem’? Spotykanie się nie oznacza, że jesteśmy w związku, prawda?
- ummm, co do tego. Caroline, kiedy powiedziałem, że się spotykamy, właściwie nie miałem na myśli, że jesteśmy dziewczyną i chłopakiem, nic z tych rzeczy. - próbowałem powiedzieć to wolniej i delikatniej, tak, aby nie zaszokować ją i doprowadzić do krzyku i histerycznego płaczu, ale sądzę, że to niemożliwe.
- CO? - mogę przysiąc, że właśnie ogłuchłem. Oczekiwałem, że Louis wejdzie do mojego pokoju i zapyta, co to za hałas, ale zgaduję, że to się nie stanie.
- Słuchaj, Caroline, przepraszam, ale naprawdę nie miałem tego na myśli, aby wprowadzić Ciebie w…
- Jak miło Styles. - zadrwiła. - Nie chciałeś wprowadzić mnie w błąd, co? A co z faktem, że spałeś ze mną i powiedziałeś, że się spotykamy?
- Słuchaj Caroline, kiedy mówiłem spotykanie się miałem na myśli bez zobowiązań. Bez żadnych rzeczy typu chłopak-dziewczyna.
- I tak po prostu mnie wykorzystałeś?
- Nie, nie bardzo. Słuchaj, możemy po prostu zapomnieć o tym, co w ogóle się stało i być po prostu przyjaciółmi? Media o tym jeszcze nie wiedzą, tak czy inaczej.
- Jeszcze nie. Ale zobaczysz.
Z tymi słowami na ustach, wyszła z pokoju. Jedyne co usłyszałem to trzaśnięcie drzwiami. Oh Boże, w co ja się wpakowałem? 


________________________________________
Wpakowałeś sie w gówno Harry! Ludzie, ale mało tu aktywności... Po prostu kurczaki, wiem że to nie jest to czego oczekiwaliście ale nie skreślajcie tego po 3/4 rozdziałach! Jeszcze się rozkręci. PROMISE XX

Zostawiajcie komentarze i życze udanych ferii tym co je mają :) x
Kolejny raz zapraszam na tumblr kochanej @insaisissable 
jest ona tlumczką niektórych rozdziałów, więc tak jakby pracujemy wspólnie :)


3 komentarze:

  1. [SPAM]
    Hej, skarbie x
    Zapraszam na ff o Harry'm "Psychic Love"
    Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie jakiś komentarz :*
    http://psychic-love-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku jejku to jest niesamowite!!!Coraz bardziej się dzieję!!!Boże chce już dalej !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. BŁAGAM! Rób kolejną. świetna!

    OdpowiedzUsuń